Wielkie rzeczy to czasem drobiazgi,
które zostały zauważone.
Markus Zusak – Posłaniec
O świcie rebelianci
ruszyli w dalszą drogę, gnając jak najszybciej do celu podróży. Kamose jednak
stracił całkowite zainteresowanie tym, co działo się wokół niego. Nie
obchodziło go ani w jakim kierunku jadą, ani co mijają po drodze. W innych
okolicznościach zainteresowałby się krajobrazami Egiptu, które widziałby po raz
pierwszy i prawdopodobnie jedyny w życiu. Ignorował towarzyszy i cieszył się,
że oni ze swej strony odwzajemniali się tym samym. Nie uszło uwadze księcia, że
raz na jakiś czas Esmilla i Pepi przyglądali mu się badawczo. Parł do przodu
tylko dlatego, że nic innego nie mógł zrobić.
Nie przestawał myśleć o
tym, czego dowiedział się w nocy od chłopca. Czy morderstwo dokonane przez jego
drugie ja zaliczało się także jako jego czyn, mimo iż nic nie pamiętał, nie
było go tu wtedy i dowiedział się o całym zajściu kilka lat później? Ten czyn
będzie go prześladował, Nefretete zapewne nigdy mu nie wybaczy, ale zdanie
kobiety niewiele go interesowało. Przede wszystkim chciał mieć czyste sumienie,
żyć ze świadomością, że nie przypiszą mu tego grzechu.
Rozmyślając nad różnicami dwóch
Kamose, doszedł do wniosku, że istniało ich więcej. Powinien zdać sobie z tego
sprawę wcześniej, lecz był zbyt zajęty innymi sprawami, by zaprzątać głowę
kolejnymi problemami. Cieszył się, że w każdej chwili mógł pójść do Echnaton i
porozmawiać z bratem, który czasem przypominał mu Jonny’ego Havilanda. Tak
zafascynował go przyszły faraon, że w ogóle nie zwrócił uwagi na to, iż
starożytny Kamose nigdy tego nie robił, uznając go za słabowitego i
chorowitego. Tamto ja wolało przebywać w towarzystwie Totmesa, tak samo jak
uważało Iset za swoją kochaną, maleńką, najwspanialszą siostrzyczkę. Natomiast
jego współczesne ja starało się unikać dziewczynki, nie przepadając za
kontaktami z dziećmi. Lepiej dogadywał się z Sitamon, wolał iść z nią na jakieś
przyjęcie, czy po prostu pospacerować po ogrodach, niż słuchać narzekań
młodszej z sióstr.
Kamose zastanawiał się,
czy gdyby wcześniej zdał sobie sprawę z tych różnic, to postąpiłby inaczej. Czy
cokolwiek by to zmieniło? I tak nie cofnąłby czasu i nie naprawił błędów
starożytnego ja. Mógł tylko liczyć na to, że nie było ich nie wiadomo jak dużo
i największą zbrodnię stanowiło to jedno jedyne morderstwo.
Nefretete zarządziła
postój przed zmierzchem, oznajmiając, że do celu pierwszego etapu podróży woli
dotrzeć za dnia, nie w nocy. Teraz odpoczną, by nabrać sił, i ruszą dalej wraz
z pierwszymi promieniami słońca. Rozdała każdemu racje żywnościowe, po czym położyła
się, oznajmiając, że gdy oni będą jeść, ona trochę się prześpi.
Kamose oddalił się o kilka
kroków od reszty, woląc samotność. Żując chleb, obserwował, jak Esmilla i Pepi
zajmują się końmi. Po dłuższej chwili kobieta zostawiła zwierzęta pod opieką
chłopaka, a sama podeszła do księcia i usiadła obok, wyciągając przed siebie
nogi.
– Coś cię martwi –
bardziej oznajmiła niż spytała, nie spuszczając z mężczyzny badawczego
spojrzenia.
Kamose milczał, nie
wiedząc, co miałby odpowiedzieć. Esmilla
czekała cierpliwie, nie poganiając go, by wyznał wszystko dobrowolnie. Nie mógł
jej jednak powiedzieć prawdy, nie zrozumiałaby.
– Od dwóch miesięcy jestem
innym człowiekiem – powiedział po chwili. – I nie pamiętam tego, co działo się
wcześniej. Wszystko jest ulotne niczym sen. Gdy bardzo się skupię, mogę
dostrzec zasnute mgłą zarysy wydarzeń z przeszłości, ale one uciekają szybciej,
niż się pojawią.
– Wiem. Podsłuchałam
rozmowę twoich braci, Totmes uważał, że całkiem poprzestawiało ci się w głowie,
Echnaton natomiast sądził, że to jakiś znak od Atona, martwił się z powodu tych
zmian, jednak nie sądził, by były złe. A potem pokonałeś tanga i nie miałam już
wątpliwości, że ciebie szukałam, chociaż w pierwszym momencie to wszystko
wymyka się zdrowemu rozsądkowi. Zastanawiam się, czy Antef chociaż w połowie
domyślał się prawdy – zadumała Esmilla, a Kamose rad był ze zmiany tematu,
chociaż nie lubił rozmawiać o najwyższym kapłanie, bo czuł się nieswojo. Nie
wiedział jednak, dlaczego tak się działo.
– Rebelianci wiedzieli, że
ktoś… – cofnie się z dwudziestego
pierwszego wieku do starożytności – że coś takiego się zdarzy, że wśród
synów faraona znajduje się czaro… ktoś z darem – zakończył po chwili wahania.
Liczył na to, że kobieta nie zwróciła zbytniej uwagi na przejęzyczenia.
– Nie sądzisz, że o tym
powinni mu powiedzieć Khepri i Ur-Atum?! – zawołała Nefretete.
Kamose omal nie podskoczył
w miejscu na dźwięk głosu przywódczyni. Sądził, że smacznie spała, a nie
podsłuchiwała rozmowy innych. Miał jej to za złe, gdyż w końcu istniała możliwość,
aby dowiedział się więcej o tym, co działo się w tym dziwnym starożytnym
Egipcie oraz o roli, jaką przypisywali mu rebelianci.
– A ty, Pepi, nie
podsłuchuj! – krzyknęła w stronę chłopca bezczynnie siedzącego na ziemi. – I
nawet się nie tłumacz! – dodała, gdy otwierał usta.
– Dlatego nie widzę
problemu, by powiedzieć mu już teraz, skoro i tak prędzej czy później się dowie
– trzymała przy swoim Esmilla.
– Mieliśmy dostarczyć go
bezpiecznie do bazy, nie wyjawiać wszystkie nasze sekrety. Dowie się, gdy Ur-Atum
uzna, że to rzeczywiście on. Gdybyś zapomniała, to ja tu dowodzę i zabraniam ci
mówienia czegokolwiek związanego z naszą sprawą, bo nie wierzę, że to o nim
mówiła Khepri – zakończyła ostro, spoglądając przy tym z nienawiścią na Kamose.
– Z takim podejściem nigdy
nie uwierzysz – wtrącił się mężczyzna, mając dość tego, że kobiety mówiły o
nim, jakby go tu wcale nie było. – Po co w ogóle mnie zabieraliście, skoro
macie wątpliwości?!
Pepi parsknął cicho,
jednak nie na tyle, by nikt go nie usłyszał. Nefretete spiorunowała chłopca
wzrokiem, ale tym razem nie wywołało to pożądanego efektu.
– No co? – Wzruszył
ramionami. – Sam zadałbym takie pytanie, gdybym był na jego miejscu. I wierzę,
że to o tobie, Kamose, mówiła Khepri. Obie zaprzątacie sobie głowy głupotami i
nie widzicie, że jest on dużo lepszy od Falan.
– Skąd ci to przyszło do
głowy, Pepi? – spytała Nefretete, jednak ton jej głosu świadczył o tym, że
odpowiedź była jej zupełnie obojętna.
– Bo Kamose opowiedział mi
o podniebnych rydwanach, które nie będą same latać w przestworzach – powiedział
z entuzjazmem chłopak, a oczy błyszczały mu z ekscytacji. – Gdybyście chciały
posłuchać, mogłybyście dowiedzieć się o wielu fascynujących rzeczach, których
my nigdy nie zobaczymy. Chyba… – mruknął, przez chwilę spoglądając na Esmillę,
lecz szybko spuścił wzrok na własne kolana.
– Podniebne rydwany to
ostatnia rzecz, w którą bym uwierzyła – oznajmiła ostro Nefretete. – A jeśli
już musisz wiedzieć – zwróciła się do Kamose – to gdyby chodziło jedynie o to,
że posiadasz dar do walki, to puścilibyśmy cię do Amurru, byś nie plątał nam
się pod nogami i był z dala od Antefa. Ale sam wyznałeś Esmilli, że ponoć potrafisz odczytać pismo bogów, a
takiego talentu nie można puścić samopas, szczególnie że Khepri tego nie
potrafi. Jeżeli chcesz, bym uznała cię za widzącego, musiałbyś podzielić się z
nimi bliższą przyszłością, nie czymś, co brzmi jak bajki wyssane z palca.
– Nie jestem encyklo…
wyrocznią, nie wiem wszystkiego – mruknął pod nosem Kamose. Przestało mu
zależeć na tym, by Nefretete mu uwierzyła. Ważniejsze było przekonanie tych,
którzy jej wydawali rozkazy.
– To dlaczego ocaliłeś
Echnatona? I nie pleć mi tu bzdur o braterskiej miłości – zastrzegła
pospiesznie.
– To nie jest dobry
pomysł, by pytać o coś takiego – wtrąciła ostrożnie Esmilla. – Khepri mówiła,
że duchy pokazują wybory, nie pewną przyszłość.
Kamose starał się
gorączkowo myśleć nad odpowiedzią. Czy oprócz przejęcia tronu faraona istniało
coś na tyle ważnego w życiu Echnatona, o czym mógłby powiedzieć Nefretete, nie
narażając przyszłości Egiptu i świata? Nagle uświadomił sobie, z czego tak
naprawdę zasłynął jego starszy brat – z reformy religijnej. Wcześniej jakoś
szczególnie się tym nie przejmował, dopiero teraz uświadomił sobie swój błąd.
Zgodnie ze źródłami historycznymi
Echnaton miał wprowadzić w całym Egipcie wiarę tylko w jednego boga – Atona. W
konsekwencji zburzył świątynie pozostałych bóstw, a także starał się wymazać
ich istnienie z przeszłości, zniszczył pomniki oraz teksty, tabliczki czy
teksty, w których pojawiały się wzmianki o nich. Teraz jednak pojawiał się
istotny problem. Jakim cudem przyszły faraon może dokonać czegoś takiego, skoro
kapłani posiadają nadprzyrodzone moce? Wynik pojedynku magów i wojowników nie
pozostawiał żadnych wątpliwości.
– Echnaton też posiada
dar? – zapytał, nie zawracając już sobie głowy odpowiedzią na pytanie
Nefretete.
– Skąd to przypuszczenie?
– zainteresowała się przywódczyni. W ciągu kilku sekund na jej twarzy pojawiło
się kilka sprzecznych emocji i Kamose nie wiedział, co myśleć o tym wszystkim.
Nefretete przeniosła wzrok na Esmillę, czekając, aż ona rozwieje wątpliwości.
– Przyglądałam się
wszystkim synom Amenhotepa III, ale dwa miesiące to nie jest długi okres czasu,
by rozpracować każdego z nich.
– Przez pierwszy miesiąc
było nas tylko dwoje – wtrącił Kamose, zanim zdołał ugryźć się w język.
– Ech… – westchnęła
zrezygnowana Esmilla. – Niestety, Khepri nie potrafiła ograniczyć się jedynie
do dzieci Teje. Mówimy tu o wszystkich synach faraona, a to już nie było tak proste,
głównie dlatego wtedy nie przyszłam – wyjaśniła, unosząc w górę kącik ust,
jednak ukradkiem zerknęła na Nefretete, jakby w ten sposób chciała jej coś
przekazać.
Kamose nie potrafił
rozszyfrować zachowania kobiet. Czyżby w tym wszystkim ukryte było drugie dno?
Może Esmilla wiedziała znacznie więcej, ale nie chciała, by on się dowiedział?
Tylko jedna rzecz mu nie pasowała, gdyby Echnaton znaczył coś więcej dla
rebeliantów, to Nefretete nie groziłaby mu śmiercią.
– Najwyższy czas kłaść się
spać – zakomunikowała przywódczyni. – Jutro czeka nas ciężki dzień, bo oddajemy
konie i idziemy dalej pieszo. Ja obejmę pierwszą wartę.
Pozostali uczynili, jak
powiedziała, lecz Kamose i Pepi zrobili to niezbyt chętnie. Chłopak mruknął coś
na temat tego, że w ogóle nie chce mu się jeszcze spać i z chęcią sam czuwałby
jako pierwszy, by nie budzono go w środku nocy, gdy naprawdę czuł się zmęczony,
a po warcie nie potrafił zasnąć po raz drugi. Nefretete jednak całkiem go
zignorowała.
Kamose żałował, że nie
dowiedział się więcej, ale nie widział sensu, by nalegać na dalsze wyjaśnienia.
Mógł poczekać do spotkania z Ur-Atumem, skoro Nefretete wolała trzymać język za
zębami, a Esmilla wykonywała jej polecenia.
Starał się jakoś wygodnie
położyć, ale nierówny teren całkiem to uniemożliwiał. Na dodatek tak jak Pepi
nie czuł się jeszcze senny. W głębi ducha liczył, iż Nefretete szybko odda
wartę komuś innemu, chociażby drugiej kobiecie, z którą Kamose z chęcią
porozmawiałby w cztery oczy.
Nie potrafił powiedzieć,
jak długo leżał, nie mogąc zasnąć. Słońce zniknęło za horyzontem i wokół
zapanowały nieprzeniknione ciemności. Dzisiejszej nocy niebo zakryła gruba
zasłona czarnych chmur, przez które nie prześwitywał ani księżyc, ani gwiazdy.
Kamose wiele oddałby za głupią zapalniczkę, byleby tylko dostrzec, co
znajdowało się wokół, źle się czuł z perspektywą, że w każdej chwili coś mogło
go zaskoczyć.
Chciał się przewrócić na
drugi bok z nadzieją, że wtedy będzie mu wygodniej, ale coś usłyszał. Zamarł
bez ruchu, bojąc się chociażby głośniej oddychać. Sądząc po odgłosach, ktoś
wstał i przez chwilę spacerował po obozie. Czyżby
zmiana warty?, pomyślał, gdy ponownie nastała cisza.
– Co myślisz o tym
wszystkim? – odezwała się nagle Nefretete. – Żyjesz dłużej niż ktokolwiek z
nas, może coś podobnego już się zdarzyło. Nie słyszałaś o takim przypadku?
– Za mojego życia nigdy
nic podobnego się nie zdarzyło, to pierwszy raz – powiedziała Esmilla. – I coś
mi się zdaje, że jedyny. Znak, o którym Falan wiedziała już kilkadziesiąt lat
temu, a Khepri od kilku miesięcy – prychnęła z pogardą.
– To coś zmienia, skoro
mamy księcia? Nieważne, ile wie Antef, z nami Kamose jest bezpieczny, chyba że
spadnie z konia i skręci kark – dodała, a po sposobie, w jaki to powiedziała,
mężczyzna wywnioskował, że cieszyła ją ta perspektywa.
– Nie chodzi o niego, to
wszystko działo się za szybko. Przed zmianą powinnam poczekać jeszcze rok, może
nawet trochę dłużej, ale Ur-Atum nalegał. Więc co miałam zrobić? Boję się, że
utraciłam część zdolności, bo nie byłam w pełni gotowa na przejście. A teraz
wszystko dzieje się za szybko, by raz jeszcze się tego uczyć. To frustrujące –
dodała, uderzając pięścią w ziemię. – Za pierwszym razem straciłam dar walki,
niby najpospolitsza ze zdolności, ale jakimś cudem przywiązana jest do ciała,
nie umysłu. Nie chcę teraz utracić reszty, czy w nieskończoność uczyć się tego
samego.
– Mogłaś to powiedzieć.
– Sądzisz, że nie
próbowałam? – prychnęła Esmilla. – Wszyscy macie takie samo zdanie o mim darze,
patrzycie na mnie z pogardą, nie potrafiąc go zrozumieć, ale gdy dochodzi co do
czego, polegacie na wiedzy, którą zdobywałam przez lata. A w kryzysowych
sytuacjach wręcz błagacie, bym to zdobiła, bo jestem potrzebna.
– Nie chciałam, by tak to
zabrzmiało. Ale… Zabijasz je.
– Jak widać takiej ofiary
życzy sobie Anat w zamian za ten dar. Też zabiłaś wojowników faraona i ani
trochę nie przejęłaś się tym, że mogli mieć rodziny czy zrobić w życiu coś
dobrego. Nie wspomnę już o delegatach z Amurru, których śmierć może doprowadzić
do wojny, jeśli ich władca uzna, że to Amenhotep III za tym stoi. Mam dość tej
rozmowy, jeśli dalej chcesz mówić o mnie.
– Ty zaczęłaś – mruknęła
Nefretete. – Chciałam zapytać o Echnatona. Semenenre nie poznałby obdarzonego,
gdyby stanął przed nim, demonstrując swe umiejętności. Zresztą z przekazywaniem
informacji też u niego kiepsko. O swoim mistycznym Ellesharze gadał jak najęty,
ale o tym, co zrobił Antef dwadzieścia trzy lata temu, dowiedzieliśmy się
niedawno.
– Szczerze to nie sądzę,
by Echanton posiadał jakikolwiek dar. Wiem, że Semenenre mógł wszystko
pokręcić, ale Khepri wyraźnie mówiła, że szukamy jednej osoby. I nie wyobrażam
sobie, by nagle tyle dzieci faraona było jak my. Za drugim razem Antef by
zareagował i upozorował wypadek. Cały
pałac roi się od jego szpiegów, a on sam jest tam honorowym gościem.
– Więc dlaczego Kamose tak
go bronił, dlaczego Echnaton skłamał po walce z tangiem? – nalegała Nefretete.
– Myślę, że Kamose wie coś
ważnego na temat brata, chociaż niekoniecznie musi mieć to związek z darem
Echnatona. Jeśli naprawdę jest potężniejszym widzącym od Falan, to może znać
jego przyszłość. Na drugie pytanie, niestety, nie znam odpowiedzi. Miałam za
mało czasu, by to rozgryźć. Idź spać, ja obejmę drugą wartę, przynajmniej Pepi
będzie mi coś dłużny.
Żadna z kobiet nie
powiedziała już nic więcej. Po chwili Kamose usłyszał, jak Nefretete oddala się
od Esmilli i kładzie na ziemi. W myślach policzył do sześćdziesięciu, po czym
obrócił się na drugi bok. Zdusił westchnienie ulgi, ponieważ zdążył już
poważnie ścierpnąć.
Jakiś czas leżał,
wpatrując się w ciemność i rozmyślając nad tym, co usłyszał. Czy Echnaton
rzeczywiście władał magią? Ciężko było mu w to uwierzyć, ale w tym zakręconym
Egipcie wszystko stawało się prawdopodobne, nieraz doświadczył tego na własnej
skórze.
Sen nadal nie chciał
przyjść, więc postanowił wstać i przysiąść się do Esmilli. Miał nadzieję, że
Nefretete zdąrzyła już głęboko zasnąć i nie zacznie krzyczeć, gdy usłyszy jego
głos.
Niebo trochę się
rozpogodziło, więc bez trudu dostrzegł zarys sylwetki kobiety. Odetchnął z
ulgą, gdyż w przeciwnym wypadku musiałby błądzić w ciemnościach pozbawiony
pewności, czy trafi w odpowiednie miejsce. Znając swoje szczęście, Kamose
podejrzewał, że przy okazji nadepnąłby na Nefretete, ściągając na siebie jej
gniew i robiąc niepotrzebne zamieszanie.
– Nie myśl, że cokolwiek
ze mnie wyciągniesz – powiedziała Esmilla, gdy usiadł obok niej.
– Nawet o tym nie myślałem
– skłamał Kamose, licząc, że zabrzmiało to naturalnie. – Nie mogę zasnąć, a
gdybym jeszcze chwilę leżał, to bym zwariował. Jeśli przeszkadza ci, że tu
siedzę, to poszukam sobie innego miejsca.
– Nie przeszkadza. –
Zaśmiała się krótko.
Przysunęła się bliżej
mężczyzny i oparła głowę na jego ramieniu. Kamose objął ją, ciesząc się z
bliskości kobiety, automatycznie spychając wszystkie dziwne rzeczy, które
mówiła o niej Nefretete, na dalszy plan.
– Opowiedziałbyś mi też o
tej dalekiej przyszłości – szepnęła po chwili. – To niesprawiedliwe, że tylko
Pepi ma u ciebie specjalne względy.
Kamose od razu przystał na
propozycję Esmilli, postanawiając opowiedzieć jej o odkryciach i wynalazkach
dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. W ogóle nie wziął pod uwagę
konsekwencji i tego, jak mogło to wpłynąć na przyszłość.
Opowiadanie robi się coraz ciekawsze. Zastanawia mnie rozmowa Esmilli z Nefrete. Widać, że ma jakiś szczególny dar.
OdpowiedzUsuńKamose zachował się nieodpowiedzialnie mówiąc Esmilli o dwudziestym i dwudziestym pierwszym wieku. Nie wiadomo, jak wpłynie to na przyszłość. Jego poczynania mogą mieć poważne konsekwencje. Widać, jak wpłynęła na niego kobieta. Gdyby to był ktoś inny, to na pewno przemyślałby to i nie powiedział mu nic.
Jestem ciekawa przebiegu rozmowy Kamose z Ur-Atum. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :D
wybacz kilkugodzinne spóznienie - robota w domu, sprzątanie powoli itp. ;/ yh
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle czarujący. Nie wiem czy to nie błąd, że KAmose tak opowiedział o przeszłości... coś czuję, że będzie to miało związek z dalszym rozwojem opowieści...
Bardzo dobry i wciągający rozdział, już chcę wiedzieć co będzie dalej :(((
<3 <3 <3 <3 <3
Ah jak ja kocham Egipt *.*
Troszkę zaskoczyły mnie te wyrzuty sumienia Kamose. W końcu to nie on to zrobił, bo wtedy, gdy to się stało, nie był jeszcze w tym ciele, i dopiero co się dowiedział, bo nawet o niczym nie pamiętał. Niemniej jednak, to świadczy o tym, że jest wrażliwy, skoro tak się zadręcza czymś, co zrobiło jego starożytne ja.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jednak mnie zastanawiają te jego zdolności, a także to, czy Echnaton jakieś posiada. A może to właśnie on ma zdolności, a nie Kamose? Hmm... W końcu, o ile dobrze pamiętam, wtedy, kiedy zaatakował ich tang, byli razem. Ale to już takie dość daleko idące teorie, które wcale nie muszą być prawdziwe, po prostu się zastanawiam, no i też mnie dziwi, że Kamose nie próbuje w żaden sposób sprawdzić, czy faktycznie coś umie, nie próbuje "aktywować" swoich mocy, a po prostu przechodzi nad tym jakby do porządku dziennego, nie ciekawi go to, co umie. Ale wątek zdolności na pewno jest interesujący, i budzi ciekawość, co będzie dalej, tym bardziej, że to pewnie nie koniec komplikacji, bo ich podróż ciągle się nie skończyła, strasznie długo jadą do celu.
Zastanawiam się też nad zdolnościami Esmilli. To, co zdradziła w tym odcinku, pozostawia pewien niedosyt, mam nadzieję, że kiedyś wyjaśnisz dokładniej, co ona potrafi i dlaczego Nefretete twierdzi, że żyje dłużej od nich.
Ciekawe, czy te jego opowieści o przyszłości jakoś wpłyną na jej kształtowanie się, czy może po prostu ci, którzy ich słuchają, uważają je za dziwaczne fantazje. Dla ludzi z tamtych czasów pewnie nierealne wydają się rzeczy, które dla nas są czymś normalnym i oczywistym. No i ten świat, o którym piszesz, jednak się różni od naszego, bo są w nim te nadprzyrodzone zdolności i tak dalej, więc przyszłość tego świata też może wyglądać inaczej.
Czekam na więcej ;).
ps. U mnie nowość ^^.
Kurcze, ja juz sie pogubiłam na maksa. Nie ogarniam juz tch bohaterow ani tego, kto jakie moce powinien wg niektorych posiadać. Serio, to jest zbyt skomplikowane, a te imiona mi nic nie ułatwiają. Podobała m sie jednak bardzo ta refleksja na temat dawnego Kamose. Faktycznie, jest to dosc strasznie nie wiedziec,co sie robiło wczesniej, ba-tak wlasciwie nie będąc osoba, za ktora wszyscy Cie maja... To jest chore, ale i dosc niebezpieczne.... Choc ja nie uwazam,zeby o morderstwie dobrze myślec w kategoriach jednej jedynej zbrodni, ale ok. Ciekawi mnie, jak zareaguje E na wieści o samolotach z XXI...moze ona akurat czeka wlasnie na kogoś, kto przepowiada az fak odległa przyszłość? Jej rozmowa z Nefretette tylko mi jescze bardziej wszystko pogmatwala, ale wiem,ze to wszystko na pewno nie raz mnie zaskoczy...
OdpowiedzUsuńCzyżby jego brat naprawdę posiadał jakieś zdolności? No bo sumie musiał jakoś wprowadzić inną wiarę, a skoro kapłani są tak potężni, to zwykły człowiek nie mógłby mieć z nimi szans. Chociaż kto wie. Nie wiadomo, co się stało, stanie... xd Ale może rzeczywiście chodzi o Echnatona, a nie o Kamose. Może tylko wszyscy myślą, że to on, bo jest inny... Ale z drugiej strony pokonał tamtego potwora jakimiś mocami. Może Khepri się pomyliła i rzeczywiście oboje mają moce. Sama już nie wiem, co myśleć. ;d Uuu... Czyżby Kamose popełnił błąd, opowiadając o tym, co będzie w przyszłości? Jestem ciekawa, jakie to będzie miało konsekwencje. No w końcu dziwne tak, jak ktoś wie, co się wydarzy, zanim osoby, które wynajdą daną rzecz, w ogóle na to wpadną. :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam! Troszkę mi zeszło, wiem. Za dużo nauki mi się nazbierało i musiałam podzielić czas między przyjemności a powinności.
OdpowiedzUsuńJak zwykle ogromne wrażenie wywarła na mnie Twoja wyobraźnia. Stworzyć taki zupełnie inny świat jest wielkim wyczynem. Podziwiam Cię.
Bardzo podoba mi się ta historia. Ciekawa jestem jak doszło do tego,że Kamose przeniósł się do świata starożytnego Egiptu. Może już niedługo ta tajemnica się rozwieje, gdy dotrą do kwatery... I czy to możliwe, żeby Echnaton miał podobne nadprzyrodzone moce? No i Esmilla. Dziwna była ta rozmowa między nią a Nefretette. Czyżby przybierała inne ciało, by żyć dłużej? Kurczę, tyle pytań mi się nasuwa a rozdział tak szybko się skończył.
Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się nowy rozdział i choć część z nich się wyjaśni.
Pozdrawiam,
Cathleen.
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału.
OdpowiedzUsuńNefretete, kto by pomyślał... Ta postać ma potencjał, jej upór i gniew są ciekawe i zastanawiające. Tak czułam, że między nią a Sahirah będzie jakieś podobieństwo. Jestem ciekawa jej dalszych relacji z Kamose, zwłaszcza, że cień na nie kładzie zabójstwo jej brata.
W dalszym ciągu widać tę kolizję światów w głowie Kamose. Jasne, że mężczyzna z XXI wieku na wieść, że ma krew na rękach, reaguje dość emocjonalnie.
Intryguje mnie również moc Esmilly. Fajnie, że wątki fantastyczne ubarwią tutejszą akcję, a jednocześnie są zachowanie w subtelnym klimacie.
Teraz, gdy nasz bohater połączy siły z rebeliantami, mogę tylko zgadywać, że dowie się wielu ciekawych rzeczy :D
Przeczytałam już trzy dni temu, ale dopiero teraz udało mi się tu zajrzeć, by zostawić po sobie komentarz, bo wreszcie mój tydzień nauki się skończył. Och, jak ja uwielbiam, że piątki mam wolne!
OdpowiedzUsuńDo rzeczy :D Wszystko coraz bardziej mnie zaciekawia. Postać Nefretete, Esmilli i Echnatona są bardzo intrygujące i mają bardzo dobrze zarysowane charaktery. Osobiście również nie sądzę, by Echnaton miał jakiś dar. A co do Esmilli. Kurczę, jest bardziej skomplikowana niż myślałam. Musiała mieć naprawdę ciekawą historię i chciałabym ją dogłębnie poznać. A propos, ktoś tu chyba ma słabość do kobiet! :D Kamose nie powinien być aż tak nierozważny. Rozumiem, że kobieta uraczyła go swoją bliskością i to mu się spodobało, ale nie powinien zdradzać zbyt dużo rzeczy o przyszłości. Poza tym, kto by mu uwierzył? Dla Nefretete latające maszyny są ostatnią rzeczą, która mogłaby się zdarzyć, a przecież ona się zdarzyła. To jak zareagowali by na komputery? na Internet? telefon? :D
Tak czytając poprzedni komentarz przypomniałam sobie o Sahirah. Tak bardzo zafascynowało mnie życie Kamose w starożytności, że zapomniałam o tej dziewczynie i jej strasznej babci! Wiem, że one coś wiedziały i wiem, że mają z tym jakiś związek? Może to one przeniosły się ze staroożytności do XXI wieku? Hm... to byłoby ciekawe! :D
No cóż, zobaczymy co będzie dalej. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz mnie zaskoczysz! Pozdrawiam! :*
Współczuje Kamosowi, że musi dźwigać to brzemię mordercy. Tak naprawdę dopiero teraz dochodzi do niego, ile faktów z jego starożytnego ja jest pod znakiem zapytania. Tyle wątpliwości i niewiadomych.
OdpowiedzUsuńNefredete ma dość twardy charakter. Kobieta bardzo sceptycznie podchodzi do daru Kamose, i ogólnie widać, że za nim nie przepada, ale z jednej strony trudno się dziwić, skoro książę ma na swoich rękach krew jej brata.
Postać Pepi mi się bardzo podoba. Widać, że jest bardzo zafascynowany opowieściami Kamosa. Z pewnością będzie miał u niego wielkie wsparcie.
Przepraszam, że tak późno komentuje, ostatnio nie mam jakoś chęci na blogowanie :(
Pozdrawiam serdecznie :*
Na początku przepraszam za moją długą nieobecność i bark komentarzy. Zrobiłam sobie przerwę od blogów, zarówno czyiś jaki i swojego. A właściwie zostałam do tego zmuszona przez kompletny brak czasu i zawalenie nauką. Chociaż widzę w tym jeden plus, bo przynajmniej mogłam przeczytać kilka rozdziałów na raz zamiast z niecierpliwością czekać na kolejny. Ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńTyle się w tych ostatnich rozdziałach wydarzyło, że nawet nie wiem od czego zacząć. Nie przypuszczałam, że Kamose będzie chciał uciec z miasta. Chociaż spodziewałam się, że odbędzie się to po cichu i bez świadków. A tu wyjazd dwóch książąt i to ze strażą oraz zagranicznymi gośćmi. Naprawdę kapłan mógł się o tym nie dowiedzieć? Jednak najbardziej zaskoczyło mnie wkroczenie rebeliantów oraz sama Nefretete. Ciekawe, że przypominała ona Kamose Sahirah. Ale jeśli już mówimy o zaskoczeniach to nic nie jest w stanie przebić informacji o Kamose, który zabił brata Nefretete. Przez dłuższą chwilę musiałam się zastanowić czy czasem nie pomyliłam imion bohaterów i dobrze przeczytałam. Z drugiej strony to musi być straszne dla Kamose. Dopiero wtedy uświadomił sobie jak bardzo się różnią jego wcielenia.
Jeśli chodzi o nowe postacie to Pepi jest bardzo fajny. Jest pozytywny i ma w sobie taką dziecięcą radość, co widać podczas rozmowy o przyszłości z Kamose. Nefretete w sumie też mi się podoba. Jest silną kobietą i nic dziwnego, że przewodzi grupą. Chociaż nie można powiedzieć, że Esmilla ma słaby charakter. W ogóle ciekawi mnie jej dar i o co chodzi z tym zabijaniem? Kogo Esmilla zabija? No i tekst "żyjesz dłużej niż ktokolwiek z nas". Czyżby Esmilla mogła "wchodzić" w ciała innych osób przy okazji je zabijając? Może dzięki temu może żyć dłużej, a nawet ma wiedzę tych zabitych osób albo coś.
No i na koniec. Zastanawia mnie jak bardzo wpłynie uchylenie rąbka tajemnicy o przyszłości przez Kamose. Co Esmilla może zrobić z tymi informacjami? Nie wiem, ale liczę na to, że niedługo się dowiem.
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNareszcie jestem! Długo zwlekałam, bo jak ma się dwie malutkie siostry i dużo sprzątania na święta to trochę brak czasu :D Dzisiaj usiadłam i przeczytałam ponad 10 rozdziałów. Bardzo wciągnęła mnie ta historia! W obozie archeologów nie działo się wiele, ot wprowadzenie do fabuły, trochę wiadomości na temat Elleshara. No i ciekawa postać Staruchy! Akcja na królewskim dworze była fascynująca. Jestem ciekawa czy to rzeczywiście reinkarnacja, czy Kamose po prostu cofnął się w czasie i... wszedł w ciało księcia (?), który wyglądał jak on... Po rozdziale "Polowanie" byłam niemal pewna, że to Kamose jest legendalnym Ellesharem. Teraz mam trochę wątpliwości. Ciekawi mnie brak wzmianek historycznych na temat księcia. Może to przez to, że został posądzony o zdradę, dołączenie do rebeliantów? A jeżeli rzeczywiście jest on Ellesharem to przecież ma zapewnić ciągłość dynastii, więc trochę mi się to wyklucza. Jestem ciekawa co wymyśliłaś :) Widać, ze pisanie Braci dużo dąło twojemu warsztatowi jak i wyobraźni. Bardzo oryginalny i świeży pomysł. Jestem też zainteresowana wątkiem Nefretete. Myślałam, że zatrzymają Echnatona i będziemy tu mieli coś w stylu syndromu sztokholmskiego XD Ciekawe jak się w sobie zakochają, bo z tego co czytałam była ukochaną żoną faraona i mieli szóstkę dzieci. A właśnie tak mnie zainteresowałaś, że poznaje wiele ciekawostek na temat starożytnego Egiptu :D Zastanawia mnie to co się stanie z Totmesem. Nie sądzę, aby to on był, legendarnym wojownikiem. Już bardziej bym się skłaniała ku Echnatonowi. Swoją drogą ta postać zyskała moją sympatię, podobnie jak Kamose. Przez poprzedni rozdział mam jednak wrażenie, zresztą tak jak Kamose, że jego ja ze starożytności było zupełnie inne niż te z XXI wieku :) Esmilla momentami mnie intryguje, lubię jej sceny z Kamose, a gdy rozmawiała z Nefretete sądziłam, że może coś knuć. Myślę, że ten jej dar to przejmowanie ciał innych ludzi i to obecne nie należy do niej, no i zdecydowanie jest starsza niż na to wygląda :D Historia bardzo mnie zaciekawiła i mam nadzieję, że od tej pory uda mi się czytać ją regularnie. Dużo weny oraz wesołych świąt! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czy ten blog został porzucony?
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo opowieść wciąga.
WRACAJ NOOOOOOO ;((((
OdpowiedzUsuń